Witam
Przygotowywanie mydeł z okazji dnia św. Walentego należy już do mojej tradycji. Nie to żebym była jakąś wielką fanką tego święta, bądź co bądź wywodzącego się z pogaństwa, ale skoro już jest w naszym kalendarzu to ok. To tylko jedna, następna okazja do okazania bliskim swojej miłości ,przyjaźni, sympatii. A dla mnie i podobnych do mnie jest to dodatkowo okazja to twórczej zabawy :) Co w tym złego? Odmienne zdanie mam o Halloween. Promowanie demonów, wampirów, wiedźm nie jest już takie niewinne na jakie wygląda.I choć może chętnie zrobiłabym, tak dla śmiechu, jakieś mroczne mydło to jednak tego nie uczynię bo nie chcę do siebie przyciągnąć złego...
Ale dość o tym.
Z okazji 14 lutego przygotowałam bardzo fajną recepturę.Ze względu na sporą ilość masła kakaowego i shea, przyznam, że mydło do najtańszych nie należy ( choć do najdroższych też nie) ale sporadycznie mogę sobie na taki luksus pozwolić. Jego mocne strony to przede wszystkim składniki które sprawiają, że jest delikatne, przyjemnie tłuste w dotyku i świetnie się pieni a zarazem jest też twarde. Przygotowałam dwie wersje tego mydła - różowe i biało - czarne, obydwa z symbolem walentynkowym.